Logo Fundacja

Recenzje

kup bilety online

O pewnym pragnieniu

„I want to believe” – głosi napis na plakacie zawieszonym nad biurkiem Foxa Muldera, bez wątpienia najbardziej dociekliwego agenta w całej historii FBI. Plakat pojawia się wielokrotnie w dwustu osiemnastu odcinkach kultowego serialu Z Archiwum X, którego Mulder jest głównym bohaterem. Popularność tego hasła sięgnęła jednak daleko poza gabinet owego niestrudzonego tropiciela spisków i tajemnic skrzętnie ukrywanych przez międzynarodowe rządy. Już w latach 90. i na początku 2000., kiedy wyświetlano Z Archiwum X, napis „I want to believe” naniesiony na lekko zamazane zdjęcie latającego talerza funkcjonował jako mem. Był powielany, cytowany i przywoływany setki, tysiące razy, choć przecież w tamtych czasach Internet znajdował się jeszcze w fazie, nazwijmy to, rozruchowej. Także dzisiaj wielbiciel przygód Muldera i jego współpracowniczki, agentki Dany Scully – reprezentującej w tym tandemie, przynajmniej wyjściowo, chłodną racjonalność i naukowy sceptycyzm – może sobie bez żadnego problemu taki plakat kupić i powiesić na ścianie. Każdy zaś, kto posiada konto na Facebooku czy Twitterze, albo już się na niego natknął, albo natknie się prędzej czy później.


***

Niezwykła popularność tego hasła, brzmiącego w sumie dość banalnie, dowodzi w każdym razie, że pragnienie, które w lapidarny sposób zostało tu wyrażone, jest doświadczeniem powszechnym. Więcej może nawet – uniwersalnym. Wszak początki ludzkiej kultury – a zatem ten okres w zamierzchłej historii naszego gatunku, kiedy zaczęliśmy posługiwać się językiem – nierozerwalnie łączą się z uświadomieniem sobie jakiegoś przeczucia (jakiegoś pragnienia), że świat dostrzegalny za pomocą pięciu zmysłów to dalece nie wszystko. 

W tym sensie współczesna epoka – czy raczej współczesna zachodnia kultura – w jednym zasadniczym aspekcie różni się znacząco od wszelkich innych epok i wszelkich innych kultur. Jest mianowicie kulturą w sposób gruntowny odczarowaną. Jest kulturą, z której nieodwołalnie wypędzona została transcendencja, czyli sens, celowość i opatrzność, które wzięte razem sprawiały, że życie ludzkie nie jawiło się wyłącznie jako ulotna gra ślepych sił przyrody, lecz jako fenomen doniosły i skrupulatnie ustrukturowany.

Jak do tego doszło?

Oto krótka lista winowajców.

Oświecenie, które gruntownie skompromitowało i zdetronizowało religię, odebrało jej prymat głównej dawczyni obrazu świata, istotnie naruszyło jej autorytet, oparty – jak się okazało – na bezpodstawnych roszczeniach. Rozwój nauki dowodzący bezspornie, że gros przekonań dotyczących świata i życia, o których prawdziwości jeszcze do niedawna byliśmy przekonani, to nieledwie wiązka mitów, przypuszczeń i fantazji. Wreszcie – ekspansja technologii informacyjnych oraz medycyny, dzięki czemu przed naszymi oczami odsłoniły się bezmiary bezsensownego cierpienia i chaosu immanentnie obecne w istnieniu, ale dotąd skrzętnie kamuflowane grubymi warstwami rozmaitych wierzeń czy mitologii.

***

Czy jednak faktycznie żyjemy dziś w świecie odczarowanym, pozbawionym transcendencji, wyzutym z sensu i celowości, rządzonym pospołu przez niezmienne prawa fizyki oraz przypadek – i nic poza tym?

Przecież niezależnie od tego, czy ten obraz świata projektowany przez współczesną naukę jest prawdziwy, czy też za sto albo dwieście lat – jak to już w historii nauki przecież bywało – dowiemy się, że tak naprawdę sprawy z istnieniem mają się zupełnie inaczej; niezależnie więc od tego wszystkiego… No właśnie, wciąż uparcie pragniemy wierzyć, że istnieje jednak jeszcze coś więcej. Że nie jesteśmy wyłącznie kompozycją atomów, chwilowym złożeniem cząsteczek, żyjących zgodnie z prawami biologii i chemii, poruszających się zgodnie z prawami fizyki, a przy tym nietrwałych jak wszystko inne – łącznie z planetą, którą zamieszkujemy, bryłą materii zawieszoną w pustej, nieprzyjaznej, nieskończonej przestrzeni.

Zgoda, istnieją tacy – wśród nich na przykład wybitni naukowcy – na których tego rodzaju wizja nie robi wielkiego wrażenia. Ba, potrafią nawet czerpać z niej bez mała metafizyczne, a na pewno ekstatyczne poczucie zadziwienia tajemniczością i nieoczywistością tego, co nas otacza. Dla znakomitej większości jednak – zaryzykuję takie twierdzenie – jest to diagnoza na dłuższą metę nie do wytrzymania.

Metod zaś, żeby nie dopuszczać jej do wiadomości – a w każdym razie nie dopuszczać jej do wiadomości na głębokim, emocjonalnym poziomie – mamy do dyspozycji, wbrew pozorom, bez liku.

***

W wydanej w 1958 roku książce Nowoczesny mit. O rzeczach widywanych na niebie Carl Gustav Jung, jeden z najbardziej przenikliwych myślicieli minionego stulecia, postanowił przyjrzeć się rosnącemu zainteresowaniu tematyką UFO. Zarówno literatura i kino, jak i popularna prasa czy programy radiowe i telewizyjne, pełne były wówczas mniej lub bardziej fantazyjnych doniesień o rozmaitych „bliskich spotkaniach trzeciego stopnia”. Jako psycholog Jung nie zamierzał jednak zajmować się autentycznością tych doniesień. „Nie mam żadnych narzędzi, żeby stwierdzić czy kosmici istnieją i czy faktycznie nawiedzają ziemię” – deklarował we wstępie. I zaraz potem dodawał, że zamierza potraktować te opowieści tak, jakby były tworami wyobraźni, projekcjami zbiorowej psychiki, emanacją jakichś głębokich ludzkich lęków i pragnień.

Tak się składa, że jego wnioski brzmią po sześćdziesięciu latach z okładem wyjątkowo aktualnie. Rozejrzyjcie się dookoła, otwórzcie komputery albo smartfony. Doniesienia o kolejnych odkrytych poza Układem Słonecznym planetach, na których potencjalnie może występować życie, nie schodzą z czołówek internetowych portali. Podobnie jak sensacyjnie brzmiące wiadomości o archiwach Pentagonu, który „nie zaprzecza i nie potwierdza”, że obce cywilizacje regularnie nas odwiedzają. Do tego Avi Loeb, jeden z najważniejszych i najwybitniejszych współczesnych astronomów, były dziekan Wydziału Astronomii Uniwersytetu Harvarda, twierdzi – w niedawno opublikowanej książce Pozaziemskie – że na istnienie obcych cywilizacji mamy już w zasadzie niezbite dowody (zainteresowanych odsyłam do tego znakomitego eseju, który ukazał się po polsku nakładem wydawnictwa Zysk i Spółka). Nie wspominając już nawet o rozprzestrzeniającej się bez żadnej kontroli wierze w najrozmaitsze teorie spiskowe, wśród których przekonanie, że rządzą nami przybyłe z kosmosu zmiennokształtne jaszczury wcale nie wydaje się najbardziej egzotyczne. A dodajmy do tego jeszcze wielostronny i wielopoziomowy kryzys – demokracji, ekonomii, państwa. Dodajmy poczucie głębokiej niepewności w jakiej żyjemy od czasów kryzysu finansowego w 2008 roku. Dodajmy ekspansję populizmów i unoszące się nad światem widmo kolejnej globalnej wojny…

***

Jung widział to tak. Pragnienie transcendencji, „czegoś więcej”, jakiegoś ukrytego porządku, jakiegoś ukrytego sensu, niezwykłości, tajemnicy, czegoś radykalnie innego niż wszystko, co znamy – otóż to pragnienie jest uniwersalne i niezmienne. We współczesnej epoce przybywa do nas po prostu w nieco innym kostiumie, w nieco innych dekoracjach. Dzisiaj to nowoczesna technologia i obce cywilizacje, nie zaś boginie czy bogowie, reprezentują w naszych umysłach zbawcze albo piekielne siły. Odwieczny metafizyczny dramat rozgrywa się teraz w scenerii science-fiction, nie zaś w scenerii starożytnych eposów i mitów stojących u podstaw wielkich religijnych tradycji. Niemniej treść jest w gruncie rzeczy taka sama. Po prostu – pragniemy wierzyć. Doskonale rozumieli to filozofowie wszystkich czasów, doskonale rozumiał to Andrzej Kondratiuk, doskonale rozumie to także Piotr Ratajczak. No i agent Mulder, oczywiście.

 

Tomasz Stawiszyński – filozof, eseista, ukończył studia magisterskie i doktoranckie w Instytucie Filozofii UW. Autor bestsellerowej książki Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii (2013) oraz dwóch zbiorów wierszy Nie ma takiego imienia (1999) i Rzecz ciemna (2002). Od wielu lat zajmuje się problemami z pogranicza filozofii i psychoterapii. Autor licznych audycji radiowych jak Niedziela Filozofów czyli Potyczki z Życiem (Radio RDC) czy Godzina Filozofów i Kwadrans Filozofa (Radio TOK FM). Razem z żoną, Cvetą Dimitrovą, prowadzą internetowy podcast Nasze wewnętrzne konflikty.


Dodatkowe informacje

Tomasz Stawiszyński, przedruk eseju do programu spektaklu "Big Bang", wyd. Och-Teatr, Warszawa 2021

Mecenas Technologiczny Teatrów

billenium

Doradca prawny teatrów

139279v1 CMS Logo LawTaxFuture Maxi RGB

PARTNER OCH-TEATRU

maxfilm

WYPOSAŻENIE TEATRÓW DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

mkidn

PREMIERY W 2025 ROKU DOFINANSOWANE PRZEZ

Warszawa-znak-RGB-kolorowy-pionowy

PATRONI MEDIALNI

Wyborcza logo Logo poziom kolor Rzeczpospolita duze new winieta spis 2rgb logo czarneZasób 120

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

05 Logo MKiDN kolor biale tlo CMYK-01
Z OSTATNIEJ CHWILI !
X