„Oszuści" Michaela Jacobsa to małżeńska komedia, która choć niesie gorzką prawdę o naszych słabościach, jest tekstem, z którego mogą powstać dwa rodzaje spektakli. Bardzo banalny i bardzo intrygujący. W warszawskim Och-Teatrze dokonano tego drugiego.
Choć nie jest to spektakl premierowy, warto do niego powrócić, bo poza rozrywkowym charakterem, szczególnie mile widzianym w okresie okołoświątecznym, jest też popisem aktorstwa najwyższej próby. Dwa małżeństwa i młodzi zakochani toczą ze sobą odwieczne zapasy, których celem jest osobiste szczęście i spełnienie w relacjach. Tytuł sztuki mówi jednak więcej, niżbyśmy chcieli. Każdy ma swoje tajemnice, na czele z małżeńskim dramatem, czyli zdradą. W jednym przypadku to nuda spowodowana życiem z kobietą, która „tka narzutę za narzutą". W innym małżeński chłód, który sprawia, że mąż mówi do żony: „Skoro mam przegrywać pieniądze, to równie dobrze może wydawać je na ciebie". Wszystko prowadzi do katastrofy, a młodzi narzeczeni słyszą od swoich zmęczonych życiem rodziców: „Czy pobrać się, czy zerwać - na jedno wychodzi".
Monika (Beata Ścibakówna) i Howard (Piotr Grabowski), Sam (Zbigniew Zamachowski) i Grace (Gabriela Muskała) oraz ich dzieci Michelle (Michalina Łabacz) i Allen (Filip Pławiak) w sztuce reżyserowanej przez Jana Englerta ratują przeciętną komedię popisową grą aktorską. To, czego dokonała na scenie Gabriela Muskała, to absolutny majstersztyk, który może przejść do historii sztuki aktorskiej.
Dodatkowe informacje
(sk), "Gazeta Polska Codziennie" nr 255, 22 grudnia 2021