Nowy spektakl Piotra Ratajczaka w Och Teatrze – „Big Bang” – to komiczna i jednocześnie smutna refleksja o współczesnym świecie, o człowieku i o Polakach.
Autorem „Big Bang” jest reżyser Andrzej Kondratiuk. Spektakl powstał na podstawie jego scenariusza do filmu z 1986 roku, w którym zagrali m.in. Janusz Gajos, Ludwik Benoit i Bożena Dykiel. Piotr Ratajczak sięgając po ten scenariusz pokazał, że natura człowieka od wieków się nie zmienia, zmieniają się tylko „opakowania”. Chociaż jeśli przypomnimy sobie film, zobaczymy, że „opakowanie” polskie prawie się nie zmieniło. Przyzwyczajenia Polaków i sarmacka przesadna gościnność pozostają niezmienne. W obliczu nalotu kosmitów górują nad strachem i niedowierzaniem.
Rzecz dzieje się w typowej polskiej wsi, w której na polu Wrońskich ląduje nieznany obiekt, zidentyfikowany przez młodego Janka jako ufo z kosmitami. Mieszkańcy wcale nie są przestraszeni, jedynie zdziwieni faktem, że kosmici przybyli właśnie do nich. Szykują się w gorączce na powitanie „gości nie z tego świata”. „Trza się przyodziać” i stół zastawić, przede wszystkim alkoholem – taka typowa polska gościnność. Jest noc, ale gospodarze i Janek „wykopują” polską czystą spod ziemi i zaczynają się nocne Polaków rozmowy o życiu, o świecie, o demokracji, o seksie i o tym, jak powitać „niebian”. Jeśli spytają, „jak sobie radzicie na tej ziemi?”, to co im odpowiedzieć? „Kłamać będziesz?” I tu zaczyna się dyskusja niemal filozoficzna, rodem z oświecenia, na miarę Szymborskiej i Herberta, czy człowiek „cierpi na niedorozwój umysłowy” i niszczy planetę, bo „glob ziemski ma na własny użytek”, czy też „nie jest taki ostatni”, przecież „multum cudnych rzeczy stworzył”. W spektaklu Ratajczaka, pozornie lekkim i zabawnym, kryje się przygnębiająca wizja ludzkości i wizja człowieka, który „niczego nie pojął”. Był świadkiem wojen, trzęsień ziemi i powodzi, jest świadkiem katastrofy klimatycznej i pandemii, ale tkwi w czterech ścianach między drzwiami i oknem i woli przy stole zastanawiać się, czym się przybyszom pochwalić.
Świetnie na scenie spisują się aktorzy: w roli gospodarzy Izabela Dąbrowska i Sławomir Pacek (uwielbiam jego głos), Ilona Ostrowska jako sklepowa, Andrzej Konopka jako naukowiec, Marcin Gaweł w roli Skrzypka i Wojciech Chorąży – pastuch, który „ma ludzkość reprezentować”. Gwarę wyćwiczyli po mistrzowsku. Najbardziej podobał się, nie tylko mnie chyba, Michał Żurawski w roli młodego motocyklisty, Janka. Rzadko go widuję na scenie, a szkoda, bo jego swoboda i umiejętności aktorskie hipnotyzują w tym przedstawieniu. Nie zapomniałam też o Joannie Król (Baśka), która ma tutaj najmniejszą rolę, niemal epizodyczną, ale jakże ważną dla wymowy. Jej ucztowanie i wypowiedzi w tle akcji są głosem „ziemian”.
Bardzo podoba mi się scenografia Marcina Chlandy. Przypomina trochę chatę bronowicką, która u Wyspiańskiego była symbolem społeczeństwa polskiego, a tutaj staje się mikroświatem. Efekty świetlne dodają tajemniczości wydarzeniom i jednocześnie są metaforycznym oknem otwartym w stronę kosmosu i ukrytych odwiecznych pragnień ludzkości, a także pragnień i marzeń zwykłego człowieka, o których w programie spektaklu pisze filozof Tomasz Stawiszyński. Na uwagę zasługuje też choreografia (plastyka ruchu) przygotowana przez Arkadiusza Buszko. Wprowadza metafizykę do spektaklu i odwołuje nas z kolei do teorii Junga o projekcjach zbiorowej psychiki (też pisze o nich T. Stawiszyński w programie). Ludzie po prostu, najzwyczajniej pragnęli i pragną w coś wierzyć. Rozum jednak często zawodzi, a wiara uskrzydla. Nie uczymy się na błędach ludzkości, to może pomyślimy po obejrzeniu przedstawienia Piotra Ratajczaka. Polecam.
Źródło: http://warszawaexpress.pl/13_16_ludzie-opami-tajta-si.html
Dodatkowe informacje
Marta Chodorska, www.warszawaexpress.pl, 14 września 2021