Recenzje

kup bilety online

Osiem kobiet i jeden mężczyzna

Lubię premiery na koniec sezonu w Och-Teatrze. Krystyna Janda sięga wówczas po lżejszy repertuar, a widzowie z niecierpliwością czekają na komedię lub farsę z udziałem znanych nazwisk. Przyzwyczaili się, że w czasie, kiedy stolica wchodzi w letni rytm i zanurza się w wakacyjnej aurze, Janda proponuje błyskotliwą rozrywkę na dobrym poziomie.

W tym roku w jeden z ciepłych, czerwcowych wieczorów miałam okazję oglądać 8 kobiet Roberta Thomasa w reżyserii Adama Sajnuka. 

Wiadomo nie od dziś, że Janda ma rzadką umiejętność dokonywania celnych wyborów repertuarowych, to znaczy takich, które trafiają w gust inteligenckiej publiczności i gwarantują komplety na widowni. W Och-Teatrze i w Teatrze Polonia kolejka do kasy czekających na wejściówki przed każdym spektaklem to znajomy, codzienny widok. 8 kobiet bez wątpienia do takich propozycji należy. Także z tego powodu, że spora część widzów ma w pamięci obsypany nagrodami film François Ozona. Scenariusz napisał Thomas z Mariną de Van, opierając się, rzecz jasna, na tekście dramatu. Największą atrakcję filmu z 2002 roku stanowiły ponad wszelką wątpliwość obsadzone w rolach ośmiu tytułowych kobiet gwiazdy francuskiego kina z Catherine Deneuve, Fanny Ardant, Emmanuelle Béart i Isabelle Huppert na czele.  

W Och-Teatrze również występują świetne aktorki o ugruntowanej pozycji, do których dołączyły młodsze koleżanki. W każdym razie na scenie tworzą wyjątkowo zgrany ansambl i ten wieczór z pewnością należy do nich. Mocnym akcentem spektaklu jest towarzyszący im zespół muzyczny w składzie: Michał Lamża, Wojciech Gumiński i Szymon Linette.

Tytuł komedii Thomasa wydaje się mylący. Oprócz ośmiu kobiet, których role są równorzędne, pozostaje jeszcze ktoś, kto nie figuruje w spisie postaci i ani razu nie pojawia się na scenie, a jednak ma niebagatelne znaczenie i właśnie wokół niego koncentruje się akcja. W istocie to on staje się motorem intrygi kryminalnej. W relacjach postaci stale powraca osoba pana domu i tak się składa, że każda z kobiet jest z nim w jakiś sposób powiązana. Ku zaskoczeniu i przerażeniu lokatorek mieszczańskiej rezydencji pewnego poranka służąca znajduje w sypialni ciało Marcela. Nie ma wątpliwości, że mężczyzna nie umarł śmiercią naturalną, ale został zamordowany, o czym świadczy nóż tkwiący w zakrwawionych zwłokach nieboszczyka. Kto mógł dokonać tej makabrycznej zbrodni? Kobiety zaczynają prowadzić prywatne śledztwo i szybko okazuje się, że wszystkie bez wyjątku są podejrzane i na dobitkę poprzedniego wieczoru spotkały się z denatem. 

Każda z granych przez aktorki postaci reprezentuje inny typ kobiecości. Gabi, żona Marcela, w brawurowym wykonaniu Katarzyny Gniewkowskiej, to kobieta z klasą, elegancka i szykowna, pewna siebie żona bogatego męża. Jest przeciwieństwem swojej brzydkiej, zakompleksionej siostry Augusty (świetna rola Izabeli Dąbrowskiej). Stara panna, przez siostrzenice zwana „ciocią Langustą”, stanowi przedmiot niekończących się żartów oraz drwin ze strony innych domowniczek. Matka Gabi i teściowa Marcela (Elżbieta Jarosik) to pozornie niewinna, zagubiona starsza pani, która okazuje się mieć całkiem sporo na sumieniu. Ubrana na czarno, zamknięta w sobie, małomówna ochmistrzyni Maria (Maria Seweryn) z niesmakiem spogląda na pewną siebie, wyzywającą nową służącą Luizę (Paulina Chruściel), prowadzącą własną grę. Starsza córka Gabi, Zuza (Weronika Warchoł), i jej młodsza siostra Katarzyna (Zofia Domalik) mają swoje tajemnice. Intrygujące żeńskie panoptikum dopełnia seksowna siostra Marcela (Anna Smołowik) o niejasnej przeszłości, w jego domu persona non grata, która przynosi wstyd rodzinie.  

Koncepcja Adama Sajnuka w punkcie wyjścia wydaje się słuszna. Polega ona na oderwaniu się od założeń i klimatu filmu, silnie zapisanego w świadomości widzów jego spektaklu i wywołującego potrzebę porównań. Jak pamiętamy, Ozon w ślad za autorem zaproponował formułę czarnej komedii, chwilami przechylającą się w stronę musicalu, odwołał się jednak przy tym do stylu kina lat pięćdziesiątych. Sajnuk rezygnuje z lekkiego tonu i wprowadza konwencję psychodramy, niekoniecznie wywołującą uśmiech, ale nakłaniającą do refleksji. Podczas jej rozgrywania spadają maski, odsłaniając głęboko skrywane przez bohaterki tajemnice, pretensje, niespełnione ambicje. Wyznania te przyjmują także postać bezwzględnego pojedynku między różnymi odmianami kobiecości, również w ich pokoleniowym wymiarze. Czy to słuszna decyzja? Odnoszę wrażenie, że nie do końca. Czar, wdzięk, finezja i humor sensacyjnej komedii retro pryska, a w zamian reżyser funduje coś na kształt feministycznej skargi, rozpisanej na chór ośmiu zawiedzionych kobiet, ostatecznie wykorzystanych i oszukanych przez triumfującego mężczyznę.   

Nie mogę się zgodzić z Łukaszem Maciejewskim, który w programie do spektaklu pisze, że: „W 8 kobietach w reżyserii Adama Sajnuka pejzaż to kobiecość. Męskość stanowi tło, dodatek, lekko przywiędły listek figowy”. Owszem, komedia Roberta Thomasa to partytura skomponowana z myślą o mistrzowskim kobiecym oktecie. W Och-Teatrze znakomite aktorki biorą we władanie scenę i widzów. Jednak dyrygentem pozostaje ten, który jest nieobecny na scenie, i to właśnie on pociąga za sznurki, i wymyśla przebiegłą intrygę. Jej rozwiązanie zaskoczy niejednego widza. Kluczowy jest, rzecz jasna, wątek dochodzenia do prawdy, ale prowadzony nieco w inny sposób, niż ma to miejsce w trakcie rozpracowywania kryminalnych szarad. Powiem tylko tyle, że autor tekstu odwołuje się do konceptu zawartego w znanym dramacie jednego z przedstawicieli francuskiego klasycyzmu.

Źródło: http://teatralny.pl/recenzje/osiem-kobiet-i-jeden-mezczyzna,2796.html

Mecenas Technologiczny Teatrów

billenium

Doradca prawny teatrów

139279v1 CMS Logo LawTaxFuture Maxi RGB

PARTNER OCH-TEATRU

SHUK maxfilm

WYPOSAŻENIE TEATRÓW DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

mkidn

PREMIERY W 2023 ROKU DOFINANSOWANE PRZEZ

Warszawa-znak-RGB-kolorowy-pionowy

PATRONI MEDIALNI

Wyborcza logo Logo poziom kolor Rzeczpospolita duze new winieta spis 2rgb
Z OSTATNIEJ CHWILI !
X