W swoich wspomnieniach Majewski przytacza szereg anegdot, które potrafią zarówno rozbawić, jak i wzruszyć. Dziennikarz ze zgrozą wspomina nadopiekuńczość swojej matki, która przyczyniła się do lekkiej hipochondrii młodego bohatera (co kapitalnie wybrzmiewa w dykteryjce na temat niezstąpionych, „wędrujących” jąder dorastającego chłopca). Innym razem w jego głosie nie brakuje czułości, zwłaszcza, gdy wspomina dzień, w którym jego rodzicielka, chcąc uchronić go przed obowiązkową służbą wojskową, sama stawia się na komisji lekarskiej. Majewski poświęca też dużo miejsca na opis stylu wychowania i wartości, jakie wpoiła mu matka. Niczym pacjent poddający się psychoanalizie, nie bez zażenowania wyznaje, że mimo dorosłego wieku i pożegnania z mamą, która zmarła już kilkanaście lat temu, w jego głowie nadal pobrzmiewają jej przestrogi i zalecenia - niezależnie od tego, czy dotyczą tak błahej kwestii jak odpowiednia długość kurtki na zimę, czy tak ważkiej jak szacunek do drugiego człowieka.

Majewski opowiada o relacjach z matką w bardzo naturalny, swobodny sposób. Nie brakuje tu autosarkazmu przywodzącego momentami na myśl pełen ironii styl Woody’ego Allena, który podobnie jak bohater „MaminSzymka” często odwołuje się do freudowskiego znaczenia matki w życiu człowieka i natręctw związanych z emocjonalnym odcinaniem pępowiny. Monolog wzbogacają tło muzyczne i pamiątki nawiązuję co przeszłości Szymona Majewskiego: od ulubionego w dzieciństwie pluszaka, po pełne uroku archiwalne zdjęcia, czy kartkę z kalendarza z zaznaczoną datą urodzin bohatera. Zdecydowanie warto wybrać się w tę podróż z Szymonem Majewskim, który po raz kolejny udowadnia, że połączenie historii wziętych z życia z gawędziarskim stylem jest przepisem na bezsprzeczny sukces.

Najbliższe spektakle: 25 maja (sobota), godz. 19:30 Och-Cafe (bilety wyprzedane) oraz 29 czerwca (sobota), godz. 17:00 Och-Cafe

Źródło: https://niezalezna.pl/270178-maminszymek-opowiesc-o-wedrujacym-jadrze-i-odcinaniu-pepowiny-recenzja