Recenzje

kup bilety online

Bal, który wciąż trwa – rozmowa z Wojciechem Chorążym

Bal Manekinów w reżyserii Jerzego Stuhra, to naprawdę niezwykły, a nawet rzec można że wyjątkowy spektakl chociażby przez sam motyw tańca, który w tym utworze nieustannie się pojawia. Mamy dwa światy: manekinów i ludzi, które niechcący się ze sobą zetkną, a następnie zostaną zmuszone do życia obok siebie. Jaki będzie tego finał? I kto wygra tę walkę? O tych dwóch światach i samym spektaklu opowiada Wojciech Chorąży

/spektakl: Bal Manekinów, reż. Jerzy Stuhr, fot. Katarzyna Kural-Sadowska/

Agnieszka Kobroń:Myślisz, że w dzisiejszych czasach istnieje jeszcze taki „twór” jak bal?
Wojciech Chorąży:Wydaje mi się, że tego rodzaju rozrywka wciąż funkcjonuje w naszych czasach, chociaż nie każdy lubi bądź chce w niej uczestniczyć. Bale chyba od zawsze kojarzyły się z byciem w wyższych sferach, z życiem na wyższym poziomie, z jakimś innym światem…
 
…ze zbyt oficjalną imprezą.
Być może, ale to zależy czego oczekujemy od życia i na jakim jego etapie jesteśmy. Mnie osobiście jakoś ta forma aktywności towarzyskiej nie odpowiada, nie chodzę na bale i jak by się tak nad tym zastanowić to tylko studniówka była dla mnie takiego rodzaju imprezą. A to było bardzo dawno temu. 
 
Balu Manekinówwyreżyserowanym przez Jerzego Stuhra ten bal cały czas trwa. W utworze Brunona Jasieńskiego nie jest go aż tak dużo jak w waszej interpretacji.
Zacznijmy od tego, że nie mam takiego poczucia, że w naszym spektaklu tego balu jest za dużo. On trwa i naprawdę staje się elementem niezbędnym. Kiedy obserwowałem pracę nad tym spektaklem i czekałem aż dojdzie do moich scen, czyli na końcu drugiego aktu, dostawałem nie tylko porządną lekcję pokory zawodowej (śmiech), ale również miałem przyjemność zobaczyć jak wygląda ten bal oczami studentów pana Jerzego Stuhra. Bo co warto podkreślić, w naszym spektaklu grają Jego byli uczniowie z Wydziału Teatru Tańca PWST w Bytomiu, z którymi przygotowywał ten utwór jako spektakl dyplomowy. I kiedy spoglądałem jak oni pracują, jak interpretują, to co jest im proponowane, to ten bal i taniec który się na nim pojawił, nagle stał się metaforą-głęboką i wielowarstwową.
 
Bo taniec już sam w sobie bardzo wiele mówi.
To prawda, a tutaj dodatkowo jest jeszcze bardzo specyficzny. I naprawdę, duży ukłon należy się kolegom i koleżankom, którzy tego ruchu używają jako pierwszego narzędzia interpretacji dzieła Jasieńskiego. Bo potrafią dużo więcej wyrazić sobą, swoim ciałem, niż większość z nas tzw. aktorów dramatycznych. Niemniej jednak, jak już wspomniałem, bardzo miło było podpatrywać ich pracę.
 
Ale grając w różnorodnych spektaklach dostajesz tę szansę nauki nowych technik czy poznania swoich nowych możliwości.
Tak, to na pewno. Pamiętam, miałem kiedyś dużą przyjemność pracować przy spektaklu Kowal MalamboTadeusza Słobodzianka, gdzie warstwa słowna była bardzo okrojona. Wszelkie próby znalezienia formy postaci skupiły się na ciele, mimice i gestach.
I to naprawdę było coś niesamowitego.
 
Czyli gra tą trudniejszą formą pociąga.
Na pewno, ale każdy z nas w tym zawodzie jest inny, więc niektóre formy ekspresji bardziej mu leżą, inne mniej i odwrotnie. Niektóre odkrywa się w trakcie drogi zawodowej, do niektórych się dorasta. Rozwijamy się całe życie.
 
I to jest w tym zawodzie naprawdę piękne.
Jasne, bo miło jest czasem skupić na oszczędnej formie, innych środkach wyrazu, a czasem szukać nowych kolejnych barw w całej palecie możliwości.
 
Najpierw chciałabym wrócić do twojej lekcji pokory, o której wspomniałeś.
Niestety albo stety taki mamy zawód, że nieustannie na coś czekamy (śmiech). Ale jeśli mówimy o samym procesie tworzenia spektaklu, to to czekanie jest idealnym momentem kiedy możemy podglądać siebie nawzajem. Patrzeć jak inni koledzy, na różnych etapach swojego życia zawodowego, szukają nowych środków, szukają postaci, szukają jakiegoś sposobu na wyrażenie emocji. Wtedy już sam proces obserwacji jest bardzo ciekawy, bo możemy naprawdę dużo się nauczyć. Tym bardziej jeśli mamy do czynienia z takim spotkaniem jak w Balu Manekinów.
 
Ja bym to nazwała takim powiewem świeżości, bo masz możliwość podglądania młodych, dopiero co zaczynających, aktorów z którymi nigdy wcześniej się nie spotkałeś.
To jest bardzo ciekawe co mówisz. Ja każde spotkanie z nową osobą czy to w pracy czy gdzieś poza nią traktuję jako swego rodzaju powiew (śmiech). Ten powiew świeżości był, ale w innym sensie, bo mogłem się spotkać z ludźmi, którzy są u progu swojej kariery zawodowej.
 
Czy patrząc na nich przypominasz sobie, jak to było kiedy ty zaczynałeś?
Parę dobrych lat temu to było… Ale masz rację, wiele rzeczy mi się przypomniało. Studiowałem aktorstwo w PWST we Wrocławiu i – o dziwo – mieliśmy bardzo dużo zajęć z pantomimy i tańca. I podglądając moich kolegów i koleżanki w próbach uświadomiłem sobie, że naprawdę wiele rzeczy których się uczyłem wtedy bardzo się przydało. Zwłaszcza ta świadomość siebie i możliwości swojego ciała.
 
A to nie jest tak, że po latach nie używając tych wyuczonych umiejętności zapomina się o nich?
Myślę, że to wchodzi w krew i po prostu jest. Może technicznie się o tym zapomina, ale gdzieś w nas to siedzi. Może bardziej zapominamy jak to fajnie jest mieć świadomość siebie, jak ważne są spektakle w których to nie słowo a ciało i ruch stają się najważniejsze.
 
Podoba mi się jednak to, że wy możecie sobie co jakiś czas odnawiać pewne umiejętności. Jak nie przy tym, to przy kolejnym spektaklu.
A dzięki reżyserom którzy szukają swojego charakterystycznego języka, próbują różnych rzeczy, mamy szansę spotykania się z najróżniejszymi formami. W Balu Manekinówrzeczywiście skupiamy się na klasycznych formach, ale praca przy takim spektaklu, czy tak jak wspominałem przy Kowalu Malamboto jest zawsze coś nowego, coś co sprawia że potem z przyjemnością przechodzi się do kolejnych spektakli i czeka na następny. 
 
W jednym z wywiadów Jerzy Stuhr powiedział, że w Balu Manekinówz jednej strony pokazuje świat naiwny i prosty, a z drugiej świat ludzi zdegradowanych. Jak ty widzisz te dwa światy?
Granica między tymi światami jest bardzo wyraźna, wręcz namacalna. Nietrudno domyślić się, że ten drugi ze światów idealnie pokazuje naszą rzeczywistość, to w czym my sami żyjemy. A Jerzy Stuhr dodatkowo umiał to podkreślić.
 
Gdybyś miał to jakoś odnieść do rzeczywistości to powiedziałbyś, że więcej jest tego świata złego czy jak wcześniej wspomniałam, zdegradowanego?
Myślę, że tak. Zresztą dobrze wiemy w jakim świecie żyjemy, w jakim środowisku się obracamy. Nie chce odpływać w różne aktualne odniesienia, chociaż to samo się nasuwa, powiem tylko tyle, że ten tekst, który inscenizujemy okazuje się niezwykle uniwersalny i można doszukiwać się w nim bardzo wielu odniesień do rzeczywistości. A już najbardziej tego, że ludzie się nie zmieniają, zmieniają się tylko okoliczności. My pozostajemy niezmienni ze swoimi dobrymi czy złymi cechami.
 
A czasami stajemy się coraz gorsi.
I tu pojawia się to pytanie o władzę, jak potrafi ona zepsuć i namieszać w życiu, jak ludzie przestają się przez nią szanować.
 
Wydaje ci się, że tu chodzi tylko o władzę rządzenia czy o ludzi i ich chęć posiadania?
Władza to jeden z elementów, a to jacy my jesteśmy to kolejny. Ja bym to nazwał takim rządem dusz, czyli władzą nad człowiekiem.
 
Dlatego po obejrzeniu tego spektaklu, zaczęłam się zastanawiać jak my żyjemy.
W tym sezonie brałem też udział w spektaklu Żeby nie było śladóww reżyserii Piotra Ratajczaka, tam świat PRL-u staje się niezwykle aktualny, czujesz się tak jak dziś. Podobnie jak Balu Manekinów -wszystko mniej lub bardziej przystaje do naszych czasów. Gdybyśmy się wgryźli w to wszystko bardzo dokładnie to znaleźlibyśmy odbicie świata dzisiejszego.
 
I straszne jest to, że widzisz że ludzie się jednak nie zmieniają. 
Jakoś nie mam takiej słabej wiary w człowieka i zawsze mam nadzieje, że jest szansa na zmianę. Przecież każdy ma prawo do błędów, nikt nie jest doskonały. I większość osób na pewnym etapie swojego życia uświadamia sobie błędy i stara się zrobić coś dobrego, coś naprawić. Nie chcę tutaj mówić  banałów, ale ludzie powinni zacząć zmianę od siebie, a nie od zmieniania świata.
 
Skoro mówimy o zmianie człowieka i świata to czy w tej rzeczywistości spektaklowej wygrywają ludzie czy manekiny?
Puenta jest taka, że manekin rezygnuje ze swojego marzenia, aby przez chwile być człowiekiem. Dostał tę szansę, ale okazało się, że wejście do świata ludzi to nie jest życie w raju.  Możemy sobie to na własny rachunek rozważyć. Ale nie powiem ci czy są w tym spektaklu wygrani, chyba nie.
 
Teraz jak o tym mówisz, to od razu pomyślałam, że w dużej mierze ten spektakl mówi też o tej pogoni za marzeniami, że czasami po prostu nie warto.
W sumie masz rację, w taki sposób też możemy spojrzeć na ten spektakl, ale każdy czytając jakiś tekst zwraca uwagę na coś innego, w tym wypadku dla pana Jerzego Stuhra ważniejszy stał się człowiek. Patrząc jednak z dystansu na taką interpretację stwierdzam, że chyba lepiej jest mieć te marzenia. Bo człowiek jest przecież tak zaprogramowany, żeby ciągle do czegoś dążyć, a jak tego nie robi to zaczyna się spalać. Zaryzykuję stwierdzenie, że zaczyna niszczyć samego siebie.
 
A o czym ty myślałeś czytając Bal Manekinów?
Można powiedzieć, że takich tekstów nie czyta się dla przyjemności tylko dostaje się zadanie do wykonania i trzeba to zrobić i już pod tym kątem zaczyna się to czytać (śmiech). A dla przyjemności trzeba czytać inne rzeczy. Pamiętam, że dość trudno było z tą pierwszą lekturą, że starałem się całą swoją uwagę skupić na szukaniu jakiejś świeżości idei. Gdzieś w tym dziele znaleźć te odniesienia do rzeczywistości, jak to dla mnie i w mojej głowie zabrzmi. Oczywiście, są tam archaizmy, ale pomijając je nie da się nie zauważyć, że ten tekst naprawdę broni się współcześnie. 
 
Mam zatem nadzieje, że za jakiś czas uda ci się przeczytać tę lekturę dla przyjemności.
Wiesz co, już się chyba nie da, chociaż… Zmieniłem stosunek do Balladyny Juliusza Słowackiego. W szkole wydawała mi się jakaś nudna kiedy przeczytałem ją w tym dorosłym, aktorskim życiu to okazała się objawieniem, fantastycznie napisanym kryminałem. Więc to chyba zależy od tego z jakim bagażem doświadczeń czytamy dany tekst. Czas robi swoje z człowiekiem.

https://youartiste.com/artykul-RYPZYBNwLn/Bal,%20ktory%20wciaz%20trwa%20%E2%80%93%20rozmowa%20z%20Wojciechem%20Chorazym

Mecenas Technologiczny Teatrów

billenium

Doradca prawny teatrów

139279v1 CMS Logo LawTaxFuture Maxi RGB

PARTNER OCH-TEATRU

SHUK maxfilm

WYPOSAŻENIE TEATRÓW DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

mkidn

PREMIERY W 2024 ROKU DOFINANSOWANE PRZEZ

Warszawa-znak-RGB-kolorowy-pionowy

PATRONI MEDIALNI

Wyborcza logo Logo poziom kolor Rzeczpospolita duze new winieta spis 2rgb
Z OSTATNIEJ CHWILI !
X