Na zamówienie Teatru Montownia aktor, reżyser i dramatopisarz Maciej Kowalewski, autor wielokrotnie nagradzanej „Miss Hiv” napisał równie ciekawą sztukę pt. „Wąsy”. Przedstawiana jako antykorporacyjna, ekologiczna tragikomedia omyłek i katastrof, przyciąga rzesze widzów głodnych inteligentnej rozrywki w mistrzowskim wykonaniu aktorów teatru Montownia: Adama Krawczuka, Marcina Perchucia, Rafała Rutkowskiego i Macieja Wierzbickiego.

Można snuć różne przypuszczenia odnośnie symboliki wąsów w kontekście tego spektaklu. Gdy pójdziemy najprostszym tropem, na myśl przychodzą Piłsudski, Wałęsa, Małysz, a nawet Kalinowski. Czy to jest jednak właściwy kierunek? Każda interpretacja jest dobra, jeśli idą za nią przekonujące argumenty. Teatr jest osobistym doświadczeniem, podyktowanym swoistymi potrzebami. Nie ma tu konieczności interpretowania czegokolwiek. Warto natomiast podjąć dyskusję na temat umownej symboliki. Wąsy odzwierciedlają stan ciała i umysłu. Czy jednak są patetyczne to wąsy wielkich Polaków, uosabiające przymioty najwyższe, czy tylko symbol społecznego kalectwa lub akcent dowodzący coraz cieńszej granicy między płciami? A może to tylko pospolity nic nie znaczący plebejski zarost?

Odpowiedź widz znajdzie w drugiej części spektaklu, rzucającej na sztukę właściwe światło, wykazującej, że świetny humor nie jest jej jedyną dobrą stroną.