Genialny monodram Krystyny Jandy. Spektakl jest zapisem nietypowej korespondencji Elżbiety i Krystyny. Elżbieta pojawia się na środku sceny, cała w czerni. Siedzi na kręconym krześle. Zadaje wiele pytań – o życie, sens, miłość. Toczy walkę sama ze sobą. Jakie refleksje wyłaniają się z jej rozważań?
Kim jest główna bohaterka? To kobieta głęboko nieszczęśliwa, która szuka własnego miejsca na świecie, ale żyje w systemie, który tłamsi indywidualność, narzuca wzory zachowań. Swoje rozgoryczenie tłumi alkoholem. Wiemy, że bohaterka nie miała łatwego życia – matka oddała ją do domu dziecka, w miłości też nie ma szczęścia. Nie odnajduje się w rzeczywistości w której żyje, nie chce zostać zaszufladkowana, zlać się ze społeczeństwem bez wyrazu. Nie rozumie, dlaczego musi się tłumaczyć, po co jej stemple i zaświadczenia.
Inaczej jest w przypadku Krystyny. To „drugie ja” Elżbiety. Poukładana, zorganizowana i podporządkowana zasadom. To ona zostawia Elżbiecie notatki. Właściwie jest to lista rzeczy do zrobienia. Elżbieta śmieje się z postawy Krystyny, mówi, że jest stempelkiem, jednym z wielu. Czasem nawet próbuje realizować zalecenia z listy, ale za każdym razem ponosi porażkę.
Elżbieta cały czas powtarza, że jutro włoży białą bluzkę i zacznie żyć jak inni ludzie. Wie, że musi wziąć się w garść, ale jak mówi „ja nie mam garści”. Dlaczego tak boi się tytułowej białej bluzki? Biała bluzka to znak przystosowania, zgoda na kartki na mięso, godzinę policyjną. Symbol kraju ludzi bez nadziei i bez wolności, gdzie jedyną odskocznią jest alkohol, ucieczka w świat emocji. „Taki czas na marnych ludzi" jak śpiewa aktorka doskonale oddaje rozgoryczenie autorki.
Współczesny spektakl, pochwała nonkonformizmu, próba odpowiedzi na pytanie, czym tak naprawdę jest wolność. Całość opowiedziana z przymrużeniem oka, publiczność doskonale się bawiła. Jednym słowem – aktorstwo na najwyższym poziomie, doskonała oprawa muzyczna i teksty Agnieszki Osieckiej, a przede wszystkim ważny, aktualny przekaz.
Inaczej jest w przypadku Krystyny. To „drugie ja” Elżbiety. Poukładana, zorganizowana i podporządkowana zasadom. To ona zostawia Elżbiecie notatki. Właściwie jest to lista rzeczy do zrobienia. Elżbieta śmieje się z postawy Krystyny, mówi, że jest stempelkiem, jednym z wielu. Czasem nawet próbuje realizować zalecenia z listy, ale za każdym razem ponosi porażkę.
Elżbieta cały czas powtarza, że jutro włoży białą bluzkę i zacznie żyć jak inni ludzie. Wie, że musi wziąć się w garść, ale jak mówi „ja nie mam garści”. Dlaczego tak boi się tytułowej białej bluzki? Biała bluzka to znak przystosowania, zgoda na kartki na mięso, godzinę policyjną. Symbol kraju ludzi bez nadziei i bez wolności, gdzie jedyną odskocznią jest alkohol, ucieczka w świat emocji. „Taki czas na marnych ludzi" jak śpiewa aktorka doskonale oddaje rozgoryczenie autorki.
Współczesny spektakl, pochwała nonkonformizmu, próba odpowiedzi na pytanie, czym tak naprawdę jest wolność. Całość opowiedziana z przymrużeniem oka, publiczność doskonale się bawiła. Jednym słowem – aktorstwo na najwyższym poziomie, doskonała oprawa muzyczna i teksty Agnieszki Osieckiej, a przede wszystkim ważny, aktualny przekaz.