koncert
NOSOWSKA/OSIECKA
„Nagrywanie utworów Agnieszki Osieckiej było dla mnie niezwykle ciekawym doświadczeniem, nie miałam wrażenia, że śpiewam cudze teksty” – mówi Katarzyna Nosowska o nowym artystycznym wyzwaniu. „Poruszały mnie jak własne, i to takie o największym znaczeniu emocjonalnym. Być może istnieje jakiś rodzaj powinowactwa duchowego. Czułam, jakby to było skrojone na moją miarę”.
Niektóre przedsięwzięcia przygotowywane są latami. Inne rodzą się spontanicznie. Pół roku temu Nosowska nie wiedziała jeszcze, że zmierzy się z piosenkami Osieckiej. „Chyba w czerwcu zadzwonił ktoś z fundacji Okularnicy, z propozycją występu na koncercie poświęconym jej pamięci” – mówi wokalistka. „Impreza miała się odbyć we wrześniu, ale lato jest gorącym okresem koncertowym dla Heya. Poważne przygotowania zaczęły się w sierpniu”. Propozycja organizatorów zakładała, że Nosowska może wybrać dowolną formułę, zagrać z dowolnymi muzykami. Od początku jednak wiedziała, że do realizacji przedsięwzięcia niezbędny będzie Marcin Macuk. Producent odpowiedzialny za kształt jej solowej płyty „UniSexBlues”. „Nie miałam żadnych wątpliwości. Marcin jest według mnie doskonały do zadań specjalnych. Nie znam nikogo innego z taką wyobraźnią, kto z dowolnego materiału wyjściowego potrafi stworzyć coś absolutnie innego. Bezgranicznie mu w takich sytuacjach ufam”. Producent uzupełnia, że ważny był cały zespół UniSexBlues, jaki od 2007 roku towarzyszy wokalistce na koncertach. „Absolutnie wszyscy byli zaangażowani” – podkreśla Macuk. „Dawałem oczywiście jakieś wytyczne, ale każdy uczestniczył w aranżowaniu muzyki na równych prawach”.
Organizatorzy koncertu dostarczyli kilkadziesiąt propozycji utworów z tekstami poetki. „Uwielbiam artystyczną propozycję Osieckiej, ale nie jestem specjalistką od jej twórczości” – mówi Nosowska. „Nie jestem crazy-fanką, która śledziła każde wykonanie... Wielokrotnie byłam tymi piosenkami zaskoczona. Ciężko było coś wybrać z ogromnej puli. Słuchałam tych utworów po kolei, robiłam listę i okazało się, że niewiele odrzuciłam. W pewnym momencie poddałam się, poprosiłam o pomoc Marcina. On wie, co jest plastyczne, z czego dobrze lepić dźwięki”. Macuk przyjął ważne kryterium: „Charakter Katarzyny zdefiniował dobór tych piosenek. To nie są polki-rock’n’rollki”. Nosowska przyznaje: „Nie lubię wesołych piosenek, również tych z tekstami Osieckiej, sorry. Więc dla mnie kluczem było to, żeby były smutne. Poza tym nikt nam niczego nie narzucał. Oczekiwałam tylko, żeby te piosenki dotykały mnie osobiście. Musiałam je poczuć”.
15 września 2008. Tego dnia Katarzyna Nosowska weszła na scenę warszawskiego Teatru Roma, by zaśpiewać recital w ramach koncertu Pamiętajmy o Osieckiej. „Przed występem byłam przerażona” – wspomina. „Tradycyjnie zbuntował się mój organizm, no i przyszły osoby, które znały prywatnie Agnieszkę Osiecką... Czułam presję oczekiwań. Ale potem, w trakcie trwania koncertu miałam momenty, w których działy się cuda. Nie potrzebowałam żadnych innych dowodów na istnienie siły wyższej. Gdy skończyliśmy, byłam ekstremalnie szczęśliwa. Podchodziły różne osoby, na przykład kompozytor Adam Sławiński, starszy, niesamowicie elegancki człowiek, który powiedział że nie wyobrażał sobie, że jego kompozycje można podać w takiej odsłonie... Pani Magda Umer powiedziała, że się wzruszyła... Koncert był naprawdę szczególnym wydarzeniem”.
Tuż po imprezie ekipa wybrała się do kawiarni Kulturalna. „Tam stwierdziliśmy, że szkoda byłoby to tak zostawić” – mówi Marcin Macuk. „Padł pomysł nagrania płyty. Wiedzieliśmy, że trzeba działać szybko, że jeśli nie zrealizujemy tego do końca roku, to – ze względu na nasze inne zobowiązania – sprawa przepadnie. Wiązało się to też z zachowaniem waloru grania na żywo. Zarejestrowania materiału w zupełnie inny sposób, niż zwykle”.
1 listopada zespół wszedł do trójkowego Studia im. Agnieszki Osieckiej i spędził w nim cztery dni. „Nie ma w Polsce wielu miejsc, w których można nagrać osiem instrumentów równocześnie” – wyjaśnia producent. „Początkowo chcieliśmy to zrobić w berlińskim studiu Hansa, ale odbiliśmy się z hukiem od terminów. W grę wchodziło więc albo studio S4, które znamy, albo Trójka, gdzie jeszcze nie nagrywaliśmy. Chcieliśmy zobaczyć jak będzie, poza tym patronka jest symboliczna”.
Partie wokalne powstały we wrocławskim studiu Fonoplastykon, gdzie – podobnie jak w przypadku płyty „UniSexBlues” – Nosowska pracowała z Marcinem Borsem. „Od czasu płyty „USB” Marcin jest mi niezbędny do tego, by śpiewać. Jest moją maskotką, misiem, talizmanem. Dostałam chyba starczego, wokalistycznego odjazdu” – żartuje wokalistka. „To jedyny człowiek, który w momencie gdy się poddaję, potrafi wziąć mnie za kudły i przeciągnąć na drugą stronę, tam gdzie kryją się ciekawe barwy i emocje. Nagrałam całość w niecałe pięć dni. Wychodziłam ze studia późno, o 5-6 nad ranem. To był ogromny wysiłek emocjonalny i fizyczny. Mam poczucie, że bardzo ciężko pracowałam. Nie jest tak, że z powodu napiętych terminów coś tam sobie pyknęłam... To uczciwie nagrana płyta”.
„Nosowska ‘zdejmuje’ niepotrzebny lukier w jaki obrosły niektóre przeboje Osieckiej” – podsumowuje zawartość albumu córka poetki, Agata Passent. „Śpiewa je bez mizdrzenia się, doskonale rozumie tekst, ale interpretuje go bez afektacji. Na płycie dostajemy dużą dawkę niepokoju, jest to płyta o wiecznej tęsknocie, o przemijaniu, o miłości niecynicznej, o pytaniach bez odpowiedzi”.
Katarzyna Nosowska i Marcin Macuk utwór po utworze:
URODA - PROLOG
(muzyka: Wanda Warska)
Macuk: To instrumentalny fragment przygotowań do nagrania „Urody”. Zależało mi, żeby na samym początku zakomunikować, że to nie będą proste piosenki... O nie. Słuchaczu, jak masz pod ręką coś mocniejszego – wypij i usiądź.
NA CAŁYCH JEZIORACH TY
(muzyka: Adam Sławiński)
Nosowska: Ta piosenka jest po prostu ultrapiękna. Jedna z moich faworytek. Fani oryginału postrzegają ją w kategoriach świętości, miałam sygnały, że nie powinnam się porywać... Ale pomyślałam, że nie byłoby mowy o postępie w sztuce, gdybyśmy wychodzili z założenia, że czegoś nam nie wolno. Słyszałam wykonanie Hanny Banaszak – ona śpiewała wesoło, wręcz frywolnie. A dla mnie to strasznie smutny tekst. O trudnej miłości, o całkowitym się w niej zatraceniu, aż do utraty tożsamości. Mam wrażenie, że wiele tekstów Osieckiej interpretuję zupełnie inaczej, opacznie.
Macuk: Kompozycja jest tak perfekcyjna, że aby się z nią zmierzyć, trzeba było się totalnie odkleić od oryginału. Staraliśmy się zbliżyć do psychodelicznego, ciemnego grania. Skoro kompozytor stwierdził, że mu się podobało, to największy komplement.
NIM WSTANIE DZIEŃ
(muzyka: Krzysztof Komeda)
Nosowska: Bałam się tej piosenki. Pan Edmund Fetting doprowadza mnie barwą swojego głosu do obłędu. Myślałam, że nie ma innego wyjścia jak siąść okrakiem na czołg i poczuć się jak Janek, Gustlik albo Grigorij. Okazało się jednak, że metodą na ugłaskanie utworu było skorzystanie z doświadczeń wakacyjnych. Wyobrażenie sobie, że jedziemy pustynią w stanie Nevada. Coś jak film drogi, a ja czule opowiadam historię... Trzeba się było oderwać od wojny, od patosu.
Macuk: Faktycznie, w oryginale z filmu „Prawo i pięść”, śpiewa facet z głosem, który słychać pod Stalingradem. Tym bardziej chciałem zmierzyć się z tym utworem, zwłaszcza że skomponował go mój Mistrz – Krzysztof Komeda. Chodziło o przywołanie brzmienia retro, czasów które kojarzą się z Osiecką, Chcieliśmy odkleić się od suchego chleba, wsiąść do dużego fiata i ruszyć na pustynię.
KOKAINA
(muzyka: Andrzej Kurylewicz)
Nosowska: W wykonaniu Krystyny Sienkiewicz to po prostu prawdziwa perełka, cudo. Poza tym tytuł prowokuje skojarzenia, wydaje mi się, że należy go czytać dosłownie.
Macuk: W tym przypadku nie chcieliśmy odbiegać od oryginału, bo był on zbieżny z naszymi muzycznymi fascynacjami. Zależało nam tylko na tym, by dodać bardziej swobodny refren.
JESZCZE ZIMA
(muzyka: Adam Sławiński)
Nosowska: To jedna z moich ulubionych piosenek, szalenie mroczna, żeby nie powiedzieć „gotycka”. Zachwyciła mnie swoją interpretacją Maryla Rodowicz – śpiewała nieswoim głosem, chłodnym jak metal. Poza tym padają tu słowa, które mają dla mnie ogromne znaczenie: „Co będzie ze mną”. To mnie porusza, wprowadza w dygot. Pytam o to siebie i wszystkich.
URODA
(muzyka: Wanda Warska)
Nosowska: W oryginale ten utwór jest niesamowitym odjazdem. Kiedy go posłuchałam, zapragnęłam zapoznać się szerzej z twórczością Wandy Warskiej.
Macuk: Tak, piosenka była najbardziej ze wszystkich freakowa. I bardzo wolna, na tyle że mieliśmy dużą swobodę skonstruowania czegoś nowego. Oprócz linii melodycznej nastąpiła maksymalna dekonstrukcja.
KTO TAM U CIEBIE JEST?
(muzyka: Jerzy Satanowski)
Nosowska: Głupio powiedzieć, ale ja tej piosenki nie znałam. Nie wiedziałam, że istnieje. Oryginał brzmi przedziwnie, a my zrobiliśmy z tego zupełnie inny utwór. Marcin Bors powiedział, że mam to zaśpiewać tak, jakbym od dłuższego czasu brała tabletki uspokajające, popijała alkoholem, była totalnie zmęczoną kobietą, znała na wylot życie... Moja wyobraźnia uwielbia takie wyzwania. Pamiętam, że śpiewałam na granicy szaleństwa. Gdy tego słucham, to nie poznaję siebie – autentycznie się boję.
Macuk: Oryginał to typowe polskie „eighties telewizyjne”. Pierwszy syntezator na osiedlu i przejmujący głos aktorki (śmiech). Piosenka była w swojej estetyce maksymalnie skostniała, ale czuć było że coś w niej jest. Gdy zaczęliśmy nad nią pracować, ujawniło się drugie dno.
ZIELONO MI
(muzyka: Jan Ptaszyn Wróblewski)
Nosowska: Miałam już kiedyś przygodę z „Zielono mi”, tamta wersja ukazała się na płycie charytatywnej „Ladies” Fundacji Porozumienie Bez Barier. Uważam jednak, że nowy aranż brzmi znacznie ciekawiej, śpiewałam do niego jak natchniona. Utwór jest przepiękny, ale też według mnie dwuznaczny.
Macuk: To była jedna z pierwszych piosenek, jakie chcieliśmy zrobić. Znaliśmy ją z oryginału, znaliśmy wcześniejszą wersję Kasi – powstało pytanie „co teraz”? Stwierdziliśmy, że ma być dynamicznie i musi w tym być dużo, dużo nas.
UCIEKAJ, MOJE SERCE
(muzyka: Seweryn Krajewski)
Nosowska: Miałam duże wątpliwości. W tym utworze łatwo się otrzeć o klimat restauracyjny. Trzeba było do tego podejść bystrze, tak jak zrobił zespół. Dzięki jego pracy i dzięki zachętom Marcina Borsa, mogłam całkowicie wymazać z głowy stereotyp związany z tą piosenką.
Macuk: Sens został tu całkowicie odwrócony. Kiedy słucham utworu, to czuję jakby śpiewał transwestyta (śmiech). Czuć, że coś się nie zgadza... Podkład jest chwilami strażacki, ale staraliśmy się, żeby nie była to remiza, tylko taki poststrażacki spleen. Wesele o 7 nad ranem, które wciąż nie może się skończyć.
JESIEŃ NA SASKIEJ
(muzyka: Chęć, Duda, Jóźwik, Moskal, Macuk, Wróbel, Trębski, Zalewski)
Macuk: To kompozycja naszego zespołu, instrumentalny łącznik, niczym zdjęcie ze studia. Utrwalenie momentu wolności, chwili w której mogliśmy zagrać wszystko...
NA KULAWEJ NASZEJ BARCE
(muzyka: Seweryn Krajewski)
Nosowska: Już w oryginale ten utwór robi wrażenie, Maryla Rodowicz śpiewa go w nietypowy dla siebie, łagodny sposób... Dla mnie brzmi to bardzo dołująco, a w naszej wersji już ekstremalnie dołująco. Mam prywatną listę utworów na zaświaty, ten zdecydowanie się na nią łapie.
Macuk: Piosenka brzmiała trochę archaicznie, więc chcieliśmy się instrumentalnie wystrzelić w innym kierunku. Kierunku progresywnych i metalowych zespołów rockowych... Jak zagraliśmy to po raz pierwszy na próbie, kojarzyło nam się z TSA (śmiech).
Katarzyna Nosowska, wokalistka zespołu Hey, jednej z najpopularniejszych grup rockowych w Polsce, solowo nagrywa od 1996 r. Wtedy to pod szyldem Nosowska ukazał się album „puk puk” z muzyką elektroniczną, mocno odbiegającą od dokonań jej rodzimej formacji. Nowe wcielenie Nosowskiej zdecydowanie przypadło do gustu, zarówno publiczności, jak i krytykom. W kolejnych latach, równolegle z działalnością w Hey’u, Nosowska wydała płyty: „Milena” (1998) i „Sushi” (2000).
Ostatni studyjny album „UniSexBlues” ukazał się w maju 2007 i jest wspólnym projektem Nosowskiej i Marcina Macuka, kompozytora i producenta znanego z zespołu Pogodno. Muzyka na płycie jest mocno zróżnicowana i stanowi wyważone połączenie wielu gatunków – r’n’b, disco, rock czy blues. A wszystko to ubogacone doskonałymi wokalami i niebanalnymi tekstami. Album stał się niemal natychmiast Złotą Płytą, a trasa UniSexBlues Show 2007-2008 była pasmem szalonych i wielce energetycznych koncertów. Styczeń 2008 przyniósł Nosowskiej nagrodę Fenomen Przekroju za „rzadkie wyczucie klasy, ucho do dobrych tekstów, głos do śpiewania i nieprzeciętny nos do współpracowników.” Natomiast podczas tegorocznej gali Fryderyk 2008 płyta „UniSexBlues” została uznana albumem roku muzyki alternatywnej. Katarzyna odebrała też statuetki w kategoriach autor roku i wokalistka roku. Piosenką roku została „Era retuszera”, do której klip nakręciła Anna Maliszewska, która także otrzymała Fryderyka.
15 września 2008 r. Nosowska wraz z muzykami z UniSexBlues Band była gościem specjalnym gali XI edycji konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej”. Podczas koncertu zaprezentowała m.in. kilka piosenek do tekstów Agnieszki Osieckiej. Entuzjastyczne przyjęcie publiczności, ale przede wszystkim niezwykły klimat jaki wytworzył się między muzykami zaowocowały nagraniem płyty „Osiecka”, na której znalazło się 9 piosenek do tekstów Agnieszki Osieckiej, wśród nich m.in. „Na całych jeziorach ty”, „Uroda”, „Zielono mi”, czy przejmująco zinterpretowana „Kto tam u ciebie jest?”. Album pojawił się w sprzedaży pod koniec listopada 2009 r. i został bardzo ciepło przyjęty przez krytyków i słuchaczy, a nakład ponad 65 tys. egz., w jakim dotychczas się rozszedł, dał mu status Multiplatynowej Płyty. Obecnie na rynku dostępny jest także film dokumentujący pracę podczas nagrywania N/O.
Nosowska & UniSexBluesBand:
Katarzyna Nosowska – śpiew
Marcin Macuk – gitara, śpiew
Michał Chęć – gitara
Tomasz Duda – saksofon, klarnet
Jarek Jóźwik – instrumenty klawiszowe
Łukasz Moskal – perkusja
Dominik Trębski – trąbka
Stanisław Wróbel – bas
Krzysztof Zalewski – wibrafon